Eksperymenty z doręczaniem przesyłek za pośrednictwem dronów mają już kilkuletnią historię. Droga do sukcesu jest bardzo wyboista, o czym świadczą spektakularne porażki, np. próba rosyjskiego drona pocztowego w 2018 r., zakończona po krótkim locie na ścianie budynku (https://twitter.com/Reuters/status/981121633023705088). Bдребязги пошло, bagatela, 20 tys. dolarów. Jednocześnie firma Wings, należąca do giganta Google, może się pochwalić kilkudziesięcioma tysiącami przesyłek dostarczonych przez drony w czasie testów prowadzonych w 2017 i 2018 r.
Zanim małe, bezzałogowe statki powietrzne przejmą znaczącą cześć rynku przesyłek kurierskich, muszą pokonać wiele barier technicznych, ale także prawnych. Prognozuje się, że najszybciej wejdą do powszechnego użycia jako doręczyciele listów.
Gołąb pocztowy z elektrycznym silnikiem
Analogia do gołębi pocztowych dobrze ilustruje potencjalne możliwości i ograniczenia usług pocztowych z użyciem dronów. Główną zaletą powietrznych dostawców jest łatwość docierania do miejsc w trudnym terenie – zarówno miejskim (wysokie budynki, korki, gęsta zabudowa), jak też na obszarach wodnych, bagiennych, górskich czy leśnych.
W 2017 r. amerykański gigant UPS zaprezentował system dostarczania przesyłek za pośrednictwem dronów. Tradycyjny samochód dostawczy dostarczał drony w odpowiednie miejsce (do wybranej dzielnicy), a następnie wypuszczał przez klapę w dachu latających dostawców, odpowiedzialnych za transport pod konkretne adresy. Po obiecujących testach zorganizowano pokaz dla mediów, który zakończył się fiaskiem.
Mimo tego UPS nie wycofał się z badań nad zastosowaniem dronów, bo potencjalne oszczędności (redukcja kosztów pracy, zużycia paliwa oraz zakupu i serwisowania samochodów dostawczych) będą w stanie zrekompensować nakłady na badania. Dowodem na to jest świeży news o komercyjnym wykorzystaniu przez UPS specjalistycznych dronów obsługujących szpitale. (https://www.youtube.com/watch?v=JUOUt15DRbE)
Bariery technologiczne, prawne i obyczajowe
Potencjał dronów jest ogromny, lecz ciągle borykają się one z wieloma poważnymi ograniczeniami:
- mały udźwig – kilka, maksymalnie kilkanaście kilogramów, to obecnie granica możliwości drona; istnieją prototypowe urządzenia zdolne przenosić większe ładunki, ale koszty ich produkcji wykluczają masowe komercyjne zastosowanie;
- niewielki zasięg – wynika z problemu zasilania dronów: najlepsze baterie pozwalają na lot trwający zaledwie 20-30 min., jednak bijące rekordy prototypy potrafią unosić się w powietrzu nawet do 2 godzin – to obiecujące, szczególnie, jeżeli pamiętamy, jak wyglądały i ile ważyły pierwsze telefony komórkowe;
- problemy ze sterowaniem – precyzyjne, bezpieczne dla otoczenia, sterowanie dronem w zwartej zabudowie miejskiej to ciągle duży problem, który czeka na dobre rozwiązanie.
Poza ograniczeniami technicznymi, drony będą też musiały pokonać liczne problemy prawne. Chodzi przede wszystkim o kwestie związane z bezpieczeństwem ruchu lotniczego, ale także bezpieczeństwem poruszania się dronów w terenie zabudowanym. Każda awaria silników czy urządzeń naprowadzających może stanowić poważne zagrożenie dla mienia i życia ludzi.
Nie bez znaczenia są też bariery obyczajowe. Powszechne wykorzystanie dronów wymaga otwartości na nowe technologie. Po udanych próbach na australijskich pustkowiach, firma Wings do następnej fazy eksperymentów wybrała Finlandię, a dokładnie Helsinki – badania wykazały, że to właśnie tam jest najlepszy klimat dla pocztowych innowacji.
Pomimo wielu trudnych do przezwyciężenia ograniczeń, specjaliści są zgodni co do tego, że drony to przyszłość logistyki. I to nie ta mierzona w dekadach, lecz znacznie bliższa.