Gdy firma kurierska nieterminowo dostarczy przesyłkę, zawsze możemy domagać się od niej odszkodowania. Jednak zazwyczaj jego wysokość będzie niewspółmierna do poniesionej straty. Nie ma też pewności, że jakąkolwiek rekompensatę otrzymamy. Najłatwiej wyegzekwować zadośćuczynienie wtedy, gdy przesyłaliśmy towary łatwo psujące się, w przypadku których opóźnienie w dostawie oznaczało częściową lub całkowitą utratę ich wartości.
Ustawa „Prawo przewozowe” z 15 listopada 1984 r. (z późniejszymi poprawkami) określa wysokość odpowiedzialności materialnej przewoźnika. Art. 83. 1. jest zwięzły i jednoznaczny: „Jeżeli wskutek zwłoki w przewozie powstała szkoda inna niż w przesyłce, przewoźnik jest obowiązany do zapłacenia odszkodowania do wysokości podwójnej kwoty przewoźnego”. I to by było tyle w temacie odszkodowań.
W przypadku paczek sortowalnych oznacza to, że jeżeli faktyczna szkoda była wyższa niż kilkadziesiąt złotych, to raczej nie pokryjemy jej z odszkodowania.
Warto też zwrócić uwagę na niezwykle istotny przyimek „do”: przysługuje nam odszkodowanie „do wysokości podwójnej kwoty przewoźnego” – nie musimy tyle dostać, za to na pewno nie dostaniemy więcej.
Kwota specjalnego interesu
Jeszcze mniej korzystne dla klientów są przepisy dotyczące przesyłek międzynarodowych. Na mocy Konwencji CMR (Convention relative au contrat de transport international de Marchandises par Route), ustanowionej jeszcze w połowie ubiegłego wieku, w przypadku transportu drogowego możemy liczyć na odszkodowanie nie wyższe od wartości przewoźnego.
Odstępstwem od tej zasady jest wpisanie do listu przewozowego tzw. kwoty specjalnego interesu w dostawie. Jest to oszacowana przez nadawcę wartość ewentualnych strat, które nastąpią w przypadku opóźnienia dostawy. Stanowi ona podstawę do wypłacenia odszkodowania w kwocie wyższej od wartości przewoźnego. Przewoźnik może się na taki zapis zgodzić bez dodatkowych warunków, ale może też zażądać wyższych opłat w związku z przyjmowaną większą odpowiedzialnością za dostawę.
Ustalenie kwoty specjalnego interesu nie zwalnia nadawcy z udowodnienia, że na skutek nieterminowej dostawy rzeczywiście poniósł straty. Jeżeli tego nie zrobi, nie otrzyma odszkodowania.
Straty potencjalnych zysków
Teoretycznie możemy domagać się rekompensaty z tytułu utraty potencjalnych zysków. Dotyczy to sytuacji, w której nieterminowe dostarczenie przesyłki uniemożliwiło klientowi osiągnięcie określonych korzyści.
Przykład: nie dotarła na czas dokumentacja przetargowa i wykonawca został wykluczony z postępowania. Jeżeli jest w stanie udowodnić, że mógłby przetarg wygrać, teoretycznie jest szansa, że wygra postępowanie odszkodowawcze.
W praktyce tego typu sprawy są bardzo trudne do rozstrzygnięcia. I zazwyczaj nie kończą się w sądzie, bo ewentualne odszkodowanie jest niewspółmierne nie tylko do utraconych zysków, ale także do kosztów postępowania sądowego.
Kara umowna nie działa
Zdarza się, że w umowach podpisywanych z przewoźnikiem zawarty jest paragraf mówiący o karach za nieterminową dostawę. Przewoźnik może spokojnie podpisać taką umowę, bo wyszczególnionych w niej kar i tak nie da się wyegzekwować. Wynika to z zapisów wspomnianej wyżej Konwencji CMR. Art. 41 stanowi, że „jest nieważna i pozbawiona mocy każda klauzula, która pośrednio lub bezpośrednio naruszałaby postanowienia niniejszej Konwencji”. Kara umowna (szczególnie w przypadku, gdy jest wyższa od wartości przewoźnego) narusza zapis o odszkodowaniu za opóźnienie dostawy. Oznacza to, że nie ma mocy prawnej.
Za co przewoźnik nie odpowiada?
Właściwie należałoby zapytać, za co odpowiada. W zasadzie firmę kurierską można pociągnąć do odpowiedzialności tylko wtedy, gdy udowodnimy jej rażące zaniedbania lub świadome działanie na naszą szkodę. Wszystkie inne przyczyny opóźnień w transporcie wyłączają odpowiedzialność przewoźnika. Są to w szczególności klęski żywiołowe, wypadki na drogach, strajki, zamieszki społeczne i wiele innych czynników, które uznaje się za niemożliwe do przewidzenia.
Najmocniejszym argumentem za tym, żeby przewoźnik chciał zadośćuczynić klientowi, jest renoma firmy. Dlatego przewoźnicy zwykle szanują roszczenia klientów i starają się niepotrzebnie nie nagłaśniać własnych wpadek.