Epidemia koronawirusa udzieliła nam lekcji pokory: z dnia na dzień straciliśmy prawo do swobodnego przemieszczania się, poczucie bezpieczeństwa i możliwość kontaktu z osobami najbliższymi. Gdyby nie Internet, czulibyśmy się we własnych domach, jak w więzieniu na końcu świata. Drugim „medium”, dzięki któremu możemy tworzyć podstawy normalnego życia, jest sieć dostaw kurierskich. Przynoszący pod drzwi paczki kurierzy zasługują na miano bohaterów naszych czasów. Ich pracodawcy przeżywają właśnie zupełnie niespodziewaną prosperity.
Pandemia doprowadziła wiele firm na krawędź upadłości, inne rozpaczliwie tną koszty, ale są też takie, którym COVID-19 dał szanse na intensywne zarobkowanie i rozwój. Na pierwszym miejscu wśród beneficjentów są oczywiście producenci środków ochrony osobistej. Zarabiają dostawcy usług internetowych oraz producenci i sprzedawcy sprzętu IT. Obroty zwiększyli administratorzy serwisów z grami i filmami. Branża kurierska, tuż po pojawieniu się wirusa z Wuhan, dostała groźnej czkawki: liczba zamówień na dostawy gwałtownie zmalała. Jednak w bardzo krótkim czasie rynek dostaw kurierskich nie tylko wrócił do poziomu z początku roku, ale zaczął szybko rosnąć.
Handel migruje z offline do online
Rządy wielu krajów przyjęły strategię walki z pandemią, którą określa się mianem „spłaszczania krzywej zachorowań”. Wiadomo, że zanim zostanie wynaleziony i w odpowiedniej ilości wyprodukowany lek lub szczepionka na koronawirusa, większość z nas ulegnie zakażeniu: przechoruje bezobjawowo, łagodnie lub ciężko. I jest to jedyna droga, żeby nabyć odporności, zanim nie powstanie szczepionka. Siedzenie w domach i unikanie kontaktu ma zadziałać jak zawór bezpieczeństwa: ustabilizować liczbę zachorowań na poziomie, który będzie możliwy do opanowania przez służbę zdrowia.
W tym celu zamknięto szkoły, instytucje i – co nas najbardziej interesuje – punkty handlowe. Było to równoznaczne z podaniem na tacy ogromnego tortu do podziału dla firm kurierskich. Nikt właściwie nie zastanawiał się, jak to robią kurierzy, że mogą bezpiecznie dostarczać paczki i nie przenosić wirusa? Po prostu ktoś musiał to zrobić – ktoś musiał zapewnić zamkniętym w domach ludziom możliwość w miarę normalnego życia.
Nie jest wykluczone, że przyzwyczajenia i zasady ostrożności z okresu kwarantanny utrwalą się i przełożą na wzrost transakcji dokonywanych w sieci – również w tych grupach klientów, którzy do tej pory zdecydowanie preferowali zakupy w realu.
Co i dlaczego kupujemy w czasach pandemii?
Pierwszy etap paniki związanej z ogłoszeniem pandemii uruchomił lawinowe zakupy żywności i środków ochrony osobistej. Bardziej zapobiegliwi nie pobiegli do aptek, lecz rzucili się do przeglądania ofert internetowych hurtowni medycznych. Wykupowaliśmy różnego rodzaju maseczki, rękawiczki i środki dezynfekcyjne.
Gdy okazało się, że żywność w sklepach jednak pojawia się w miarę regularnie, a gromadzenie nadmiernych zapasów prowadzi do marnotrawstwa, wróciliśmy do racjonalnych zakupów podstawowych produktów spożywczych. Niedługo potem okazało się, że wielu z nas przestanie wychodzić do pracy i rozpocznie pracę zdalną w domu. Pojawiła się też potrzeba zapewnienia dzieciom dostępu do zdalnej edukacji. Aby stworzyć warunki do nauki i pracy w domu, ruszyliśmy na zakupy sprzętu IT – oczywiście w Internecie.
Nie palimy się do wychodzenia z domu i pewnie jeszcze jakiś czas to potrwa. Nie tylko ze strachu przed zakażeniem, ale też dlatego, że nie bardzo jest dokąd iść: lokale gastronomiczne, kina, teatry nie opracują, koncerty i imprezy sportowe zostały odwołane, nie możemy pójść na jogę, na basen do siłowni, nie wyskoczymy na pogaduszki do fryzjera. Nie jesteśmy w stanie zrobić mnóstwa różnych rzeczy, które do tej pory organizowały nam czas.
Poza niepokojem związanym z pandemią, dopadła nas też banalna, lecz bardzo uciążliwa nuda. Nic dziwnego, że zaczęliśmy szukać rozrywek w sieci. Jednym ze sprawdzonych sposobów na nudę i zniżkę nastroju zawsze były zakupy. Nie inaczej jest teraz: buszujemy po wirtualnych półkach, szukamy promocji, robimy zakupy, które miesiącami odkładaliśmy na lepszą okazję.
Wszystko, co kupujemy w sieci, dociera do nas dzięki firmom kurierskim, które zanotowały wzrosty ruchu na poziomie nawet 20% w stosunku do analogicznego okresu w 2019 r. Koronawirus nie tylko nie zniszczył rynku usług kurierskich, lecz stworzył niespodziewane szanse rozwojowe. I, co nie mniej ważne, pozwolił wypracować procedury na okazję pandemii i klęsk żywiołowych. Mogą się przydać, bo – jeżeli wierzyć prognozom – nie jest to ostatnia pandemia, której większość z nas doświadczy.